Skarżyłem się niedawno na tej stronie, że nie lubię polityki i wolałbym nie mieć z nią nic do czynienia, ale ona pcha się do życia każdego obywatela, a więc i obywatela dentysty. Los jakoś szczęśliwie oszczędził ostatnio nawału pracy (wakacje), był więc czas na zastanowienie. Może ja tę politykę krzywdzę. Może to, czym tak okropnie się brzydzę, to nie jest polityka, tylko po prostu administrowanie krajem. Kaliber troszeczkę mniejszy, znaczenie też; może nie ma potrzeby aż tak desperować, jak by się chciało. Mnie, w każdym razie.