W razie awarii zastąpią unit stacjonarny, pozwolą na przeprowadzenie akcji promocji zdrowia jamy ustnej w szkole czy przedszkolu, umożliwią chirurgowi, pracującemu w kilku gabinetach, stworzenie własnego przenośnego miejsca pracy. Jeśli dobrze umotywujemy konieczność zakupu, są duże szanse, że zostanie on sfinansowany z Funduszu Pracy, przez Gminę lub Urząd marszałkowski. Unity przenośne, wydaje się, że niedługo staną się podstawowym wyposażeniem każdego większego gabinetu stomatologicznego.
Ich typów jest kilka. Najprostsze, kosztujące ok. 5 tys. złotych, to unity bez kompresora, rozstawiane na trójnogu. Nieco bardziej skomplikowane są unity walizkowe. Mają one wbudowany kompresor, ślinociąg i są zapakowane w wygodną walizkę. Inne, bardziej stacjonarne, są unity na wózku (nazywana też cart), kolejna grupa to unity walizkowe, wyposażone w mikrosilniki elektryczne. Najbardziej zaawansowane technologiczne są tzw. unity wojskowe. Ich cena wynosi ponad 20 tys. zł.
Bez kompresora
Najprostszy unit jest rozstawiany na tzw. trójnogu. Na panelu lekarza znajduje się ssak, dwa rękawy oraz trójdrożna strzykawka. W unit wbudowany jest pojemnik na mokre odpady ze ślinociągu i butla z wodą destylowaną.
Unit ten jest zasilany powietrzem, natomiast nie ma wbudowanego kompresora. Oznacza to, że aby z niego korzystać, trzeba podłączyć się do kompresora. Można użyć kompresora przenośnego lub zwykłego kompresora stacjonarnego, który jest zamontowany na stałe w gabinecie. Unit ten ma przewód doprowadzający sprężone powietrze do urządzenia o długości do 7 metrów. Jest to wystarczająca odległość, aby ustawić urządzenie w dowolnym punkcie gabinetu.
Do czego można wykorzystywać taki unit? Przede wszystkim pełni on role urządzenia zastępczego. Gdy popsuje się główny unit, zanim przyjedzie serwis i dokona niezbędnych napraw, mija cenny czas. Gabinet jest unieruchomiony, a mając urządzenie zastępcze można nadal pracować. Koszt zakupu takiego unitu nie jest wysoki. Jest to 5 tys. zł. Wadą tego urządzenia jest niemożliwość pracy bez zewnętrznego kompresora. Tej wady nie ma tzw. unit walizkowy.
W przypadku zaniku prądu unit można zasilać sprężonym azotem.
W walizce
Całe urządzeni mieści się w lekkiej, aluminiowej walizce. W jego skład wchodzi kompresor o mocy 0,5 KM i zbiorniku ok. 1 litra, strzykawka trójdrożna, dwie końcówki typu midwest oraz ślinociąg. Podobnie jak w poprzednim modelu, mamy też pojemnik na odpady oraz pojemnik z wodą destylowaną oraz sterownik nożny.
Pulpit lekarza jest bardzo prosty w obsłudze. Zaledwie kilka przełączników pozwala sterować wszystkimi funkcjami urządzenia. Funkcjonalność podobna jest do tej ze zwykłego unitu. Jedyne ograniczenie – tylko dwa rękawy (np. turbina, mikrosilnik) Podłączenie i przygotowanie urządzenia do pracy nie zabiera lekarzowi więcej niż 2 minuty. Nie potrzebny do tego wykwalifikowany serwisant, bo każdy jest w stanie unit rozłożyć i złożyć oraz uruchomić.
Unity takie wykorzystywane są jako urządzenia zastępcze, jednak również doskonale sprawdzają się, jeśli lekarz przyjmuje pacjentów poza swoim gabinetem. – Coraz częściej lekarze dentyści praktykują w domach starców, więzieniach, szkołach, czy przedszkolach. Tam nie ma przygotowanych specjalistycznie gabinetów stomatologicznych. Taki unit jest w zupełności wystarczający do przeprowadzenie prawie wszystkich podstawowych zabiegów – tłumaczy Bogdan Bitkowski z BP Dental, sprzedający w Polsce unity Aseptico, jednego z największych producentów unitów przenośnych na świecie.
Z mikromotorem
Nieco bardziej skomplikowane są unity walizkowe wyposażone w wbudowany mikromotor elektryczny. Unit taki składa się z dwóch części. Klasycznej, czyli unitu elektrycznego z mikromotorem i z części asystentki, czyli ślinociągu i ssaka. Unit także posiada własny kompresor. To urządzenie umożliwia wykonywanie praktycznie wszystkich zabiegów od zachowawczej do chirurgii z podstawą implantologii. Mikromotor pozwala na uzyskanie do 30 tys. obr/min i zastosowanie końcówek zwalniających i przyspieszających (od 1:5 do 16:1).
Lekarze ze specjalizacją chirurgiczną, którzy pracują w różnych gabinetach, kupują takie unity, wyposażają je na własne „chirurgiczne” potrzeby i podróżują z nimi od gabinetu do gabinetu – mówi Bogdan Bitkowski. – To jest dla nich najlepsze rozwiązanie. Wszystko mają pod ręką, zmieniając końcówki mogą wykonać prawie wszystkie zabiegi, nie zmieniają codziennie sprzętu, przychodząc na dyżur do kolejnej kliniki.
Unit z mikromotorem elektrycznym kosztuje ponad 20 tys. złotych. Dodatkową możliwością jest podłączenie skalera oraz turbiny ze światłem bądź końcówki LED z własnym generatorem. Unit jest wyposażony w stosowne gniazda, umożliwiające zainstalowanie dodatkowych urządzeń.
Na własnych kółkach
Nieco inne zastosowanie mają unity przenośne na stojaku wyposażonym w kółka. Ich wyposażenie jest teoretyczne tożsame z unitami walizkowymi, jednak nieco inna funkcjonalność. Unity te można bardzo łatwo przemieszczać pomiędzy stanowiskami, natomiast utrudnione jest ich przenoszenie na zewnątrz ze względu na gabaryty. Wyposażone są w strzykawkę trójdrożną, dwa rękawy ślinociąg i ssak, a droższe wersje w dodatkowe opcje. Oczywiście mają podłączenie butli z wodą destylowaną i pojemnika na „mokre” odpady. Cena takiego urządzenia to ok. 7 do 12 tys. zł.
Mobilki, bo tak się je potocznie nazywa, wykorzystywane są jako unity zastępcze, a także są przeznaczone do niektórych ściśle określonych czynności np. wybielania zębów, czy chirurgii.
Dla wojska
Wszystkie te unity powstały z myślą o potrzebach militarnych. Te sprowadzane przez Dental BP mają nawet numery amerykańskiej armii, co sugeruje, że są wykonane z należytą dokładnością i są niezawodne. Jednak prawdziwy wojskowy unit to taki, który zostanie zapakowany w niezniszczalną walizkę, umożliwiającą nawet jego zrzut ze spadochronem w rejon walk. Specjalna obudowa, po której może przejechać samochód, kosztuje 5 tys. zł. więcej. Jest to jednak oferta skierowana do bardzo konkretnych odbiorców (wojsko, policja).
Jeszcze inną wersją są unity w skrzynkach, które można na stałe przymocować do ściany. Takie urządzenia nadają się do pomieszczeń, gdzie na co dzień są wykonywanie inne czynności, a tylko od czasu do czasu pojawia się lekarz stomatolog. Otwiera swoją szafkę wyjmuje unit, który jest już podłączony i rozpoczyna pracę.
Akcesoria
Lista dodatkowych dostępnych akcesoriów jest dość długa i praktycznie można w całości urządzić gabinet przenośny. Są składane w harmonijkę fotele pacjenta, które mają udźwig do 225 kg. Można również kupić stołek lekarza, specjalny zamykany box na narzędzia, materiały i jednorazówki. Dostępne są przenośne lampy zabiegowe o sile światła 11000-17000 LUX’ów. Szczególnie polecana jest lampa z oświetleniem LED, która, wedle zapewnień producenta, jest niezniszczalna. Oczywiście są również lampy zabiegowe z żarówkami halogenowymi, ale one podczas transportu mogą łatwiej ulec zniszczeniu zwłaszcza gdy upadną. Natomiast, zniszczenie lampy LED jest praktycznie niemożliwe. Co prawda świeci ona nieco słabiej (11 tys. LUX w porównaniu do 20-25 tys. przy żarówkach halogenowych gabinetowych), ale konstruktorzy wyszli z założenia, że w warunkach poza gabinetowych nie będą wykonywane tak skomplikowane zabiegi, nie jest wiec potrzebne najwyższe natężenie światła.
Wszystkie akcesoria są oczywiście składane i pakowane w odpowiednie torby. Waga i gabaryty poszczególnych urządzeń nie przekraczają możliwości przenoszenia ich przez kobietę i transportowania zwykłym samochodem osobowym.
Dla kogo te unity
Unity przenośne przede wszystkim traktowane są jako unitu awaryjne, gdy właściwy unit się popsuje lub do pracy wyjazdowej. Wykorzystywane też są do specjalistycznych zabiegów. Jednak wielu polskich lekarzy, podpisuje umowy z Funduszem Pracy, Urzędem Marszałkowskim, Gminami na wykonanie zabiegów stomatologicznych poza gabinetem. Przecież domy starców, szpitale, przedszkola, szkoły, monary, więzienia, noclegownie dla bezdomnych - wszystkie one potrzebują od czasu do czasu wizyty lekarza dentysty. Zazwyczaj jedna z takich instytucji może sfinansować zakup unitu. Będzie on jest użytkowany przez konkretny gabinet i po jakimś czasie przechodzi na jego własność lub ustala się odpłatność.
- To jest bardzo dobry sposób na start prywatnej kliniki dla młodego bezrobotnego lekarza – mówi Bogdan Bitkowski. - Lekarz podpisuje umowę, że wykona określoną liczbę wizyt w danym ośrodku, ma swój unit i pierwszych pacjentów. Po pewnym czasie unit się amortyzuje, przechodzi na jego własność, a lekarz w tym czasie zdobywa praktykę.
Ten sposób dostrzegają też duże, nowoczesne kliniki. Wysłanie lekarza, nawet młodego, z unitem przenośnym do pobliskiej szkoły, aby zrobił przegląd czy lakowanie, w konsekwencji spowoduje napływ nowych pacjentów. Po zlikwidowaniu w szkołach gabinetów stomatologicznych, lekarz decydując się na taką akcję musi być wyposażony w unit przenośny.
Autor: mgr inż. Piotr Szymański
Absolwent Politechniki Warszawskiej. Dziennikarz. Redaktor naczelny magazynu Nowy Gabinet Stomatologiczny.